Efekt Google


Badania opublikowane w amerykańskim magazynie „Science” pokazują, że odkąd w życiu na stałe zagościł Internet, znacznie zmienił się sposób w jaki działa nasza pamięć. Cała wiedza ludzkości jest dziś na wyciągnięcie ręki… albo raczej kilku uderzeń w klawiaturę. Dlatego nie musimy już zapamiętywać wielu informacji. W zupełności wystarczy, że wiemy gdzie ich szukać!

 

Wyobraźcie sobie taką sytuację: ktoś pyta Was o to kto wyreżyserował Casablankę. Co jest pierwszą rzeczą, o której myślicie? Zastanawiacie się nad odpowiedzią próbując przekopać pokłady swojej pamięci, czy może Wasze myśli płyną w kierunku najbliższego komputera? Przecież dobrze wiemy, że czeka tam na nas wszechwiedząca wyszukiwarka Google, która bez trudu odpowie na wszystkie nasze pytania.

 

Według  Betsy Sparrow z departamentu psychologii Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku Internet stał się dziś rodzajem pamięci zewnętrznej, twardym dyskiem zawieszonym gdzieś w cyberprzestrzeni, na którym bezpiecznie magazynujemy wszelkie potrzebne informacje. Dlatego też bardzo często nie musimy w ogóle starać się by coś zapamiętać, wystarczy wiedzieć gdzie to znaleźć. Zjawisko to zostało ochrzczone mianem „Efektu Google”.

 

Sparrow uważa jednak, że obecna sytuacja wcale znacząco nie różni się od tego, co  zwykliśmy robić wcześniej. Przecież większość najbardziej wiarygodnych źródeł internetowych to po prostu wersje online wcześniej już istniejących „wersji papierowych”. Kiedyś musieliśmy sięgać po ciężkie encyklopedie i wielkie słowniki lub przeczesywać biblioteczne księgozbiory. A teraz? Internet jest bardziej rozpowszechniony i ludzie są też bardziej świadomi, że mogą użyć go w każdej chwili. – wyjaśnia badaczka.

 

Eksperyment 1.

Aby przetestować hipotezy o wpływie Internetu na naszą pamięć, Sparrow wraz ze współpracownikami przeprowadziła serię eksperymentów. W jednym z nich grupie ochotników podawano pewne bardzo szczegółowe informacje, których nie mieli szansy wcześniej znać, np. „Prom Columbia rozpadł się w lutym roku 2003 nad Texasem podczas ponownego wejścia w atmosferę”. Następnie poproszono ich o napisanie tej informacji na komputerze. Gdy skończyli, na monitorze pojawiały się dwa warianty komentarza:

1) że tekst został zapisany w jednym z pięciu folderów o różnych nazwach lub,

2) że informacja przez nich zapisana została usunięta z twardego dysku komputera.

 

Po jakimś czasie od zakończenia zadania badani proszeni byli o przypomnienie sobie jak największej ilości informacji, które wcześniej zapisywali na komputerze. Większość z nich nie pamiętała szczegółów, ale za to 30% osób przypomniała sobie, w którym folderze dana informacja została zapisana. Co ciekawe, osoby z grupy, w której komputer informował o wykasowaniu tekstu, potrafiły przypomnieć sobie dużo więcej szczegółów od tych, które myślały, że dane były zapisywane na dysku.

 

Co z tego wynika? Że traktujemy komputer i Internet jako nasze prywatne miejsce przechowywania wszelkich informacji. Kiedy mamy świadomość, że coś zachowa się na dysku komputera (lub znajdziemy to w Internecie) nie fatygujemy się by to zapamiętywać. Wystarczy nam, że będziemy wiedzieć gdzie tego później szukać.

 

Eksperyment 2.

Kolejny eksperyment Betsy Sparrow sugeruje, że być może nie potrafimy już przypominać sobie niektórych faktów bez wyobrażania sobie przeszukiwania Internetu. Tym razem w badaniu postanowiono wykorzystać popularny w świecie psychologii test Stroopa.

 

W wersji klasycznej polega on na tym, że osobom badanym prezentowane są na monitorze słowa w różnych kolorach. Dla utrudnienia są nimi nazwy kolorów. Na przykład wyraz „czerwony” napisany jest niebieską czcionką, a „niebieski” zieloną. Zadanie uczestnika polega na podaniu koloru czcionki, jakim napisane jest słowo. Wbrew pozorom nie jest to takie łatwe. Większość ludzi odruchowo czyta słowo, które jest napisane, zamiast podawać kolor czcionki. Udzielanie prawidłowej odpowiedzi zazwyczaj trwa dłużej i jest obarczone większym ryzykiem popełnienia błędu.

 

Sparrow i jej zespół na potrzeby eksperymentu zmodyfikowali nieco wspomniany test. Zamiast nazw kolorów wykorzystali w nim dwa rodzaje słów:

– słowa kojarzące się z Internetem (np. Google, Yahoo)

– oraz słowa zupełnie z nim nie związane (np. Target, Nike).

 

Okazało się, że zidentyfikowanie koloru słów „internetowych” zajmowało badanym więcej czasu. O czym to świadczy? Chodzi o to, że w nazwach tych jest coś, co automatycznie nas rozprasza. Efekt ten był jeszcze bardziej zauważalny, gdy badani przed testem opowiadali na serię trudnych pytań, a to dodatkowo aktywowało w ich myślach potrzebę poszukiwania odpowiedzi w Internecie.

 

Wnioski

Badanie przeprowadzone przez Sparrow i współpracowników pokazuje, że nasza pamięć ewoluuje i systematycznie przystosowuje się do postępu technologicznego świata, w którym żyjemy. W dzisiejszych czasach praktycznie non stop obcujemy z komputerami czy telefonami komórkowymi ze stałym dostępem do Internetu. Przez to bardziej koncentrujemy się na tym gdzie i jak szukać informacji, zamiast na nich samych. Czy oznacza to, że za jakiś czas w ogóle nie będziemy musieli niczego zapamiętywać?

 

Sparrow uważa, że zjawisko to wcale nie musi nieść za sobą negatywnych konsekwencji. A wręcz przeciwnie – dzięki „Efektowi Google” ludzie mogą bardziej efektywnie wykorzystywać możliwości swojej pamięci. To nic innego jak oszczędność poznawcza. Wyrzucenie z głowy wielu zbędnych informacji pozwala na zwiększenie ilości wolnego miejsca na naszym prywatnym „twardym dysku”. Dzięki temu możemy szybciej i skuteczniej przetwarzać informacje, które są dla nas aktualnie najistotniejsze. Przecież na co dzień nikt nie musi pamiętać, że Casablankę wyreżyserował Michael Curtis. W razie potrzeby wystarczy wpisać odpowiednie hasło w wyszukiwarkę Google…

 

Grafika 1.

Grafika 2.

 

Szukasz szkolenia z Employer Branding lub badania kultury organizacji?


Bądź na bieżąco z Employer Brandingiem => zapisz się na newsletter bardzoHR


Podziel się

2 thoughts on “Efekt Google

Skomentuj wpis