Gdy mentorzy i ich podopieczni są już dobrani, czas na ich spotkania. Jak to tego podejść? Najlepiej będzie, jeśli zostawimy obu stronom tyle swobody, ile tylko możliwe. Bądźmy blisko, jeśli któraś ze stron będzie nas potrzebować. Nie wchodźmy jednak zbyt głęboko do delikatnej sfery relacji mentora i jego mentee.
Najlepiej zostawić im decyzję co do częstotliwości i długości spotkań. Być może część podopiecznych wybierze drogę e-mentoringu, a dla innych bardziej efektywne będą krótkie spotkania. Dla innych zaś wygodniejsze lub bardziej korzystne będą spotkania dłuższe, odbywające się raz na kilka tygodni.
Każda z relacji mentoringowych zmienia się z biegiem czasu i przechodzi swoje – unikalne dla danej relacji – fazy. Jeśli byśmy chcieli jednak spróbować wyciągnąć z nich wszystkich wspólny mianownik, to na pewno wyłoniłyby się z nich następujące etapy:
1. Faza krystalizowania się relalcji – budowanie wzajemnego zaufania i upewnianie się, czy mentor i uczeń mogą razem pracować.
2. Wyznaczanie celów dla mentoringu– szukanie związku między długofalowymi celami postawionymi przed podopiecznym a zadaniami każdego dnia.
3. Rozwój relacji – właściwa praca nad postawionymi celami czyli: definiowanie talentu ucznia, udzielanie informacji zwrotnej, wspólne odkrywanie rozwiązań alternatywnych, wspieranie i inspirowanie.
4. Zakończenie następuje wtedy, gdy uczeń czuje, że może już podróżować w pojedynkę.
5. Dalsze działania – przekształcenie relacji mentorskiej w przyjacielskie, nieformalne stosunki. Czasami możliwy jest też scenariusz odwrotny – mentoring rozpoczyna się od nieformalnej relacji, która przeradza się w formalną interwencję menoringową, by wraz z jej zakończeniem na nowo przyjąć postać nieformalną.
Istotne jest, by skuteczności projektu nie oceniać zaraz po ustaniu spotkań mentor-uczeń. Mentoring ma bowiem za zadanie wskrzeszać idee, podwyższać morale, skupiać się na wartościach i wewnętrznej motywacji podopiecznego. Opisane zjawiska zaś nie zmieniają się z dnia na dzień, potrzebują czasu by dojrzeć i się skrystalizować. Stąd moja wskazówka, by pozostawić projektowi okres inkubacji, pewien czas niedziałania, by zasiane w umysłach uczniów ziarno miało czas zakiełkować i wydać plony. I dopiero po tym okresie zabierajmy się za ocenianie i wyciąganie wniosków z mentoringu na przyszłość.
Kilka słów na koniec
Opisany powyżej scenariusz ma pełnić rolę drogowskazu, nie konkretnych wytycznych. Podróż zwana mentoringiem bywa bowiem zaskakująca. Rzadko ma charakter książkowy, a im więcej w niej miejsca na spontaniczne reagowanie (i mentora, i jego podopiecznego), tym większa szansa, że trafi w potrzeby osób zainteresowanych. Warto podjąć ryzyko, jakie otwarta formuła mentoringu ze sobą niesie, gdyż tam gdzie pojawia się mentoring, pojawia się mądrość, dzielenie się wiedzą i niegasnąca inspiracja. A czego więcej nam trzeba, by mówić o satysfakcjonującym miejscu pracy?
Pierwszy artykuł z serii możesz przeczytać tu.
Źródło grafiki tu.