Prokrastynacja zdaje się dotykać w dzisiejszych czasach każdego. Niektórym wyznacza ona naturalny rytm funkcjonowania, okresy wytężonej pracy przeplatają się u nich z „sezonową“ prokrastynacją. Są jednak osoby, u których proporcje te są odwrotne. Prokrastynacja utrudnia wtedy funkcjonowanie nie tylko im, ale też osobom z ich otoczenia.
Dla zewnętrznego obserwatora prokrastynacja często utożsamiana jest z lenistwem. Warto jednak wiedzieć, że mechanizm jej powstawania jest bardziej złożony.
Oto kilka najpowszechniejszych przyczyn prokrastynacji:
1. Perfekcjonizm to bardzo częsty towarzysz prokrastynacji. Szukanie idealnego rozwiązania lub oczekiwanie na najlepsze warunki stoją często na przeszkodzie efektywnej pracy. Perfekcjonizm uniemożliwia też niektórym angażowanie się w aktywności, które mogłyby wśród innych zburzyć ich obraz idealnego pracownika.
2. Prokrastynują osoby, którym brak jest wizji końca. Nie wiedząc, jaki ma być efekt ich starań, odraczają swoje zaangażowanie w pracę.
3. Kolejną przyczyną odwlekania może być opór przed zmianą lub – ogólniej – opór przed wykonaniem poleceń, na które się wewnętrznie nie zgadzamy. Opór ma tu jednak formę bierną, niejawną. Postępuje on według schematu – „nie powiem, że nie chcę brać na siebie odpowiedzialności za projekt x, jednak w efekcie mojego zwlekania projekt i tak zostanie mi odebrany“. Osoba prokrastynująca osiąga zatem swój cel kosztem jednak swojego profesjonalnego wizerunku i relacji z osobami, które zawiodła.
Warto pamiętać, że prokrastynują często osoby nieasertywne, niepotrafiące odmówić lub zbuntować się przeciwko nadmiernym wymaganiom otoczenia. Bierny opór to dla nich – w ich przeświadczeniu – jedyna furtka, by nie zalał ich deszcz wymagań.
I dalej:
4.Prokrastynację potęgować może również przeciążenie pracą, nadmierny stres. Odwlekanie jest zatem naszym wewnątrznym wentylem, „dzięki“ któremu dawkujemy sobie – zupełnie nieświadomie – odpowiedni poziom napięcia w pracy.
5. Prokrastynacja dotyczyć też może osób, które wybrały dla siebie drogę kariery sprzeczną z ich naturalnymi predyspozycjami, zainteresowaniami, wykształceniem. Sabotujemy swoje zawodowe poczynania, nie wierząc ani w ich powodzenie, ani tym bardziej sens.
6. Zjawisko prokrastynacji często dotyka osób niepewnych siebie, zakompleksionych. Nie angażują się one najczęściej w aktywności, które mogłyby ujawnić ich rzekomy brak kompetencji.
Jak radzić sobie z nałogowym odraczaniem? Samo opanowanie narzędzi zarządzania czasem w tym przypadku nie wystarczy. Prokrastynacja to bowiem nie brak znajomości technik, lecz utajona głeboko postawa, która w sposób nieuświadomiony i niezrozumiały przez nas kieruje naszym zachowaniem.
Na początek warto przyjrzeć się swojemu codziennemu monologowi wewnętrznemu. Co mówisz do siebie w myślach, gdy zbliża się termin oddania projektu? Jak określasz siebie, gdy coś Ci się nie udaje? Psycholodzy alarmują, że osoby, które w swojej mowie wewnętrznej nadmiernie się krytykują („A ja jak zwykle ostatni!“, „Od początku było jasne, że sobie na tym spotkaniu nie poradzę“) podkopują tym samym swój wizerunek siebie. A ten ostatni przekłada się bezpośrednio na naszą skłonność do prokrastynowania, im bardziej bowiem cienimy sami siebie, tym mniejsza jest nasza skłonność do odraczania.
Zacznij zatem myśleć o sobie w sposób konsytuktywny, nie urągaj sobie w myślach, gdy coś Ci się nie powiedzie. Chwal się, nawet za najmniejsze sukcesy. Bądź dla siebie sprawiedliwym, acz łagodnym sędzią.
Stwórz listę bodźców, które odciągają Cię od skończenia Twojej pracy. Dzięki temu łatwiej Ci będzie w tych momentach się kontrolować. Zastanów się, kiedy spada Twoja koncentracja? Jak reagujesz, gdy w Twoim napiętym grafiku pojawia się kolejne, niecierpiące zwłoki zadanie? Jak zachowujesz się, gdy z pracy wyrywa Cię nagły telefon? Przyjrzyj się scenariuszom, które pisze Ci prokrastynacja. Możliwe, że wychodząc na ważne spotkanie, zaczynasz się na nie pakować w ostatnim możliwym momencie. To wtedy dopiero zauważasz, że Twój telefon komórkowy zaraz się rozładuje (więc trzeba jeszcze przd wyjściem podładować), a dodatkowo zapomniałeś wydrukować analizy, na którym będziesz opierał swoją argumentację podczas spotkania (trzeba się zatem cofnąć, włączyć ponownie komputer i wybrane pliki wydrukować). W efekcie stawiasz się na spotkaniu spóźniony i poddenerwowany.
Poddaj analizie, czy scenariusz ten ma charakter epizodyczny, czy jest Twoim utrwalonym wzorcem zachowań? Jeśli to drugie, zastanów się co może się czaić pod powierzchnią takiego postępowania? Niechęć do roli, w jakiej przyszło Ci wystąpić na spotkaniu? Nieznajomość wymagań? Przeciążenie pracą? A może przeświadczenie, że cokolwiek by się nie działo zawsze wychodzisz z tych spotkań sfrustrowany? Ustalenie prawdziwego motywu to pierwszy etap na drodze do zmiany.
Zaczynaj pracę od tego, co lubisz robić. Nie martw się, jeśli nie potrafisz skoncentrować się nad wykonywanym zadaniem. Koncentracja na pewno pojawi się w toku jego realizacji. Nie ulegaj pokusie czekania na idealne warunki do zajęcia się daną aktywnością. Po prostu działaj! Z czasem przekonasz się, że do skupienia nie jest Ci potrzebnie sterylnie czyste biurko lub skrzynka wyczyszczona z wszystkich nieprzeczytanych e-maili.
Prokrastynacja zdaje się dotykać w dzisiejszych czasach każdego. Niektórym wyznacza ona naturalny rytm funkcjonowania, okresy wytężonej pracy przeplatają się u nich z „sezonową“ prokrastynacją. Są jednak osoby, u których proporcje te są odwrotne. Prokrastynacja utrudnia wtedy funkcjonowanie nie tylko im, ale też osobom z ich otoczenia. Jeśli zaliczacie się do drugiej grupy, polecam powtórne przeczytanie tegoż artykułu, opracowanie planu działania i zabranie się do pracy nad pokonaniem tego zgubnego nałogu. Bez odkładania tego do jutra!
Artykuł ukazał się pierwotnie na www.dlaradnych.pl (X-XI 2012 r.)
Pierwsza część artykułu tu.
Źródło grafiki tu.
Bardzo podoba mi się to pojęcie i brzmi znacznie lepiej od nudnego już: lenistwa;). Dobrze, że jeszcze nie wynaleziono na to tabletki – bo przed gabinetami lekarskimi i aptekami byłyby jeszcze dłuższe kolejki (a też bym do niej dołączyła;). Bardzo ciekawy artykuł, szkoda, że tak dobrze go rozumiem;)