Jest rok 1968, olimpiada w Mexico City. Dick Fosbury, 21-letni student kierunku uczelni technicznej skacze wzwyż. Inaczej, niż inni. Tłumy widzów wprawia w osłupienie. Wygrywa.
Zapytasz dlaczego udało mu się zmienić lekkoatletykę na zawsze?
Po pierwsze: wiedza. Dick Fosbury jako pierwszy w latach 60-tych zastosował technikę skoku wzwyż obrotem i lądowaniem na plecach. Wynik 2,24m dał mu złoto. Dzięki odpowiedniemu ułożeniu ciała jego środek ciężkości przechodził pod poprzeczką co umożliwiło mu oddanie wyższego skoku. W późniejszych kampaniach reklamowych Dick mówił „Skacząc stylem przerzutowym, byłem coraz dalej za rywalami. Nie umiałem tego znieść. I nie mogłem tolerować”. Wykorzystał siłę odśrodkową i fakt, że jako inżynier miał większą moc w głowie, niż w nogach:). Wiedza przyniosła mu nie tylko chwałę i zaszczyty, ale umożliwiła znacznie większej liczbie sportowców uprawianie tej dziedziny lekkoatletyki w przyszłości.
Po drugie: ciągłe eksperymentowanie. 16-letni licealista z Portland miał problemy z zakwalifikowaniem się do poważnych konkursów. Nie był w stanie pokonać poprzeczki w takim stylu, jaki powszechnie był stosowany przez innych sportowców. Zrezygnował z techniki „nożycowej” oraz z „przerzutu” i udoskonalał swój własny sposób. Nie poddawał się, wciąż eksperymentował. Choć po pierwszych wygranych w stanowych zawodach nie znalazł zbyt wielu naśladowców, a sędziowie zwykle patrzyli na jego nieufnie, w Meksyku udowodnił, że potrafi wygrać. Dziś nikt ze współczesnych zawodników nie wyobraża sobie skakać inaczej. Ale trochę to trwało, zanim inni przekonali się do „nowego sposobu”.
Po trzecie: szczęście sprzyja przygotowanym! To popularne wśród sportowców powiedzenie dobrze oddaje to, co spotkało tego upartego studenta. W czasach, gdy opracowywał nową technikę z pomocą przyszła mu przypadkowa „zmiana”, jaka dokonała się w materiałach technologicznych używanych do przygotowania podłoża dla skoczków. Podłoże z piasku zaczęto zastępować materacem z gąbki. W ten sposób młody sportowiec mógł wybijać się tyłem i bezpiecznie lądować na plecach. Co za szczęście!
Wierzę, że historia Dicka Fosbury może inspirować Cię do poszukiwania wciąż nowych sposobów na Employer Branding. Nie będzie to łatwe, ale uda się na pewno, jeśli nieustannie będziesz:
- poszerzać swoje horyzonty (czytając blogi, literaturę, serwisy. BTW: tu znajdziesz prasówkę EB),
- spotykać się z innymi specjalistami EB (chociażby na bardzo inspirujących EBMasters),
- podnosić poziom zaangażowania w organizacji oraz rozmawiać o kondycji marki z jej liderami,
- ćwiczyć, sprawdzać, weryfikować swoje umiejętności w czasie szkoleń.
- a przede wszystkim jeśli będziesz wytrwale eksperymentować, popełniać i akceptować swoje błędy i… wciąż się doskonalić – nie zważając na głosy sceptyków czy ekstremistów EB:). Szukaj nowego!
Zobacz na własne oczy Dicka Fosbury w Mexico City, a także posłuchaj teledysku Avicii inspirowanego tą historią (poniżej):