Ci, co mają w pracy styczność z programistami (a nimi nie są) zapewne zgodzą się ze mną, że często dość diametralnie różnią się oni od zwykłych śmiertelników. Niejednokrotnie to zupełnie inna planeta ;-). Mówią do siebie w sobie tylko zrozumiałym języku (czyt. kodzie), mają baaaardzo specyficzne poczucie humoru, a jeśli mówią o Zen to bynajmniej nie mają na myśli technik relaksacyjnych.
Prowadzić działania Employer Branding w tej grupie wcale nie jest łatwo. Nie tylko dlatego, że obszar IT jest jednym z najbardziej konkurencyjnych na rynku. Trzeba naprawdę się postarać by wyróżnić się w gąszczy innych, równie atrakcyjnych komunikatów. Programiści bowiem nie mają dylematu: „zdobyć jakąkolwiek zatrudnienie”. Zwykle mogą wybierać między ofertą „fantastyczną” a „rewelacyjną”. A jeśli ktoś jest naprawdę dobry w tym co robi, to nie szuka nowej pracy. Ta znajduje go sama.
Aby dobrze zaprojektować kampanię wizerunkową lub rekrutacyjną w branży IT na pewno trzeba dobrze poznać swój target. Kim są, jakie motywacje kryją się za decyzjami zawodowymi, gdzie przebywają kandydaci (w sieci i poza nią), jak się komunikują, a nawet jakie formy spędzania czasu wolnego preferują – wszystkie te informacje są bezcenne w procesie identyfikowania i opisywania typowego przedstawiciela grupy.
Poniżej prezentuję kilka ciekawych materiałów z planety IT. Pokażą one, że ktoś, kto je projektował na pewno wcześniej wykonał olbrzymią pracę analityczną. Mam nadzieję, że dla wielu z Was będą one inspiracją w obszarze własnych działań.
1. Jak sformułować komunikat, by dotarł głównie do tych, na których przede wszystkim nam zależy? Można to zrobić tak, jak ponad rok temu Yahoo, właściciel portalu Flickr. Zaszył on ogłoszenie o pracę w kodzie źródłowym strony (dla tych z innych planet, jak ja, pozwolę sobie przetłumaczyć hasło: Skoro to czytasz, to szukamy kogoś takiego jak Ty).
2. W podobnym tonie firma produkująca gry (Electronic Arts (EA), Canada) zaprojektowała bilbord z hasłem „Zatrudniamy”. Oczywiście mogli je odczytać tylko ci, którzy znali ów kod. Jakby tego było mało, EA zawiesiła bilbord naprzeciwko biur konkurencji. Zrobiło się z tego niemałe zamieszanie, ale cele rekrutacyjne zostały osiągnięte.
3. Mówić do programistów można też w mniej skomplikowany sposób. Wrocławski oddział BLStream opowiedział „co siedzi w kodzie?” i pokazał kto ten kod tworzy na co dzień. Bardzo naturalnie i bez zadęcia udało się opisać specyfikę pracy developera. Video zaadresowane do każdego. Niekoniecznie z „inż.” przed nazwiskiem.
Trochę zaskakująca jest mała liczba wyświetleń na youtube.com (490). Może viral to nie jest, ale warto rzucić okiem:
http://www.youtube.com/watch?v=M_5snmeWKEw
4. Kolejny przykład, znów z wrocławskiego podwórka. Tym razem NSN. Wielka organizacja, o której rekrutacji można powiedzieć „Never Ending Story”. NSN zatrudnia wciąż i wciąż nowych specjalistów IT. Chodzi o kilkadziesiąt nowych stanowisk rocznie. A że ich grupą docelową są głównie studenci/absolwenci będący na początku drogi zawodowej, wydaje się, że opcja „speed recruitment” jest trafiona. Kilka pytań, które wyłapią „perełki” i które pokażą też czego można się spodziewać w procesie rekrutacji. To ważne, bo dzięki tym wskazówkom drugi raz można już przyjść lepiej przygotowanym na rozmowę.
5 i 6. I absolutne hity na koniec. Najpierw Intel, który nie zanudza opowieściami, że w pracy ważne jest, by móc się pośmiać. On po prostu rozśmiesza! Następnie Skype, który w bardzo przerysowany sposób akcentuje specyficzne dla siebie EVP.
Kampanie Intela i Skype wyraźnie pokazują, że jeśli chcesz przyciągać specyficznych ludzi – musisz mówić ich językiem oraz poznać (i zrozumieć!) charakteryzujące ich poczucie humoru. Słowem – spojrzeć na świat ich oczami.
Serwis http://hrwizard.eu/ dobrze ogarnia rekrutację, polecam. A informatycy taki juz mają urok i chyba za to ich wszyscy kochamy :)
portal was cytuje w prasówce :)
http://www.hrtrendy.pl/2014/05/21/11168/
o! Ależ jesteśmy sławni:)
Logo „programiści” jako logo USB fajne połączenie. Co do rekrutacji developerów – trzeba mieć świadomość czasu, a raczej szybkości z jaką należy prowadzić rekrutację. Jeśli mamy kandydata i nam „pasuje” mamy maksymalnie 5 dni roboczych na zatrudnienie, po tym czasie ryzyko, że kandydat zniknie z rynku jest ogromne.