Myślałam, że z zachwytu spadnę z krzesła jak je tylko zobaczyłam. Niesamowity pomysł, arcydokładne wykonanie!
Rzecz dzieje się w Dunning, Kruger & Associates (dalej DK&A) jednocześnie we Wrocławiu, w Berlinie i w Helsinkach. Jest październik 2018r., gdy kilkoro pracowników rozpoczyna ściśle tajną burzę mózgów na temat prezentów świątecznych. Chociaż mają kilka faworytów ostatecznie decydują się na jedną, iście szaloną propozycję. Przez dobre dwa miesiące przeznaczając na to swój prywatny czas (nawet w czasie urlopów czy weekendów) robią wszystko nie tylko, by pomysł się ziścił, ale by jego efekt był wręcz zachwycający. Bardzo starannie planując i realizując każdy etap, błyskawicznie reagując na niespodzianki (o czym poniżej), ucząc się nowych umiejętności i oczywiście korzystając z tych, które już posiadają – projektują spersonalizowane figurki LEGO dla swoich współpracowników. I tu uwaga, dbają JEDNOCZEŚNIE nie tylko o ostateczny wygląd samej figurki, ale o cały proces, całe doświadczenie, które wynika z jej budowania. To podejście wprost wynika zresztą z tego, jaka firma DK&A jest na co dzień*.
Udało mi się umówić na rozmowę z Kacprem Leńczukiem, który na co dzień pracuje w firmie jako projektant, lecz przy tej akcji przyjął rolę Senior Christmas Gift Generatora. Zdradził mi dlaczego cały proces zajął aż ok. 300 h pracy, dlaczego ilość wykonanych przy tym zdjęć wyniosła ponad 3000 sztuk, a także dlaczego zakupiono przy tym aż 35 000 kloców LEGO!!! Spisałam dla Was wszystkie „smaczki” tego niebanalnego projektu Employee Branding. Oto one:
Kacper:
Nasz pomysł zrodził się z idei, by autentycznie celebrować ludzi, którzy tworzą DK&A. Bez nich po prostu ta firma nie byłaby taka wyjątkowa. To dlatego też, że częścią naszej kultury jest budowanie bliskich relacji – lubimy się, „klikamy ze sobą” i wspieramy. Dla przykładu: każdy moment kiedy komuś np. brakuje skilla traktujemy nie jako brak kompetencji, a jako świetną okazję aby go tego nauczyć. Zależy nam na tym aby wszyscy czuli się częścią DK&A – stawiamy na personal growth, mamy wspólne cele i robimy wszystko co w naszej mocy aby je osiągnąć. Może to duże słowa, może to nawet taki trochę korpo-talk, ale myślę że fakt podjęcia się przez nas takiego przedsięwzięcia jest dowodem na to, że naprawdę tak myślimy i robimy.
Tak naprawdę, patrząc na ilość wykonanej pracy, nasz projekt powinien zacząć się w styczniu, a nie „dopiero” w październiku. Nie miałbym nic przeciwko temu, gdybym dostał dodatkowe miesiące na dopieszczenie go w każdym szczególe. Generowanie pomysłów rozpoczęliśmy dokładnie 4 października i rezultatem było przerzucanie się pomysłami przez 20 dni. Zależało nam na czymś spersonalizowanym, na czymś w co możemy włożyć trochę własnej pracy, tak aby prezenty nie polegały wyłącznie na zamówieniu przez nas np. obrandowanego głośnika. Dopiero 24 października pojawił się pomysł, by dla każdego pracownika zrobić podobiznę z klocków.
Mieliśmy do wykonania 45 figurek – po jednej dla każdego pracownika w 3 lokalizacjach. Zaczęliśmy od skompletowania listy pracowników i ich zdjęć oraz wypisania w tabeli kolorów ich ubrań, i włosów, zainteresowań oraz cech szczególnych. Następnie kupiliśmy mnóstwo pudełek Go Brick Me zawierających komplet podstawowych elementów do stworzenia figurki. Jednak by dobrze spersonalizować każdą z nich musieliśmy kupić dużo dodatkowych zestawów zawierających potrzebne klocki. Pomogła nam w tym strona Brickset.com gdzie można szukać części i sprawdzić jakie zestawy je zawierają. Kiedy nie dało się ich znaleźć w dostępnych zestawach przeszukiwaliśmy sekcje Pick-a-Brick w sklepach w Berlinie (przy okazji mojego spotkania z klientem), Helsinkach i Pradze (podczas urlopu Toni’ego – projektanta z Helsinek).
Pomagaliśmy sobie również zamawiając klocki z internetu – była to ostatnia deska ratunku, ponieważ gonił nas czas, a wysyłanie sobie poczty w okresie przedświątecznym jest jak granie w ruletkę: “you win some, you loose some”. Na przykład dla Pawła, który prowadzi tymczasowy dom dla kotów zamówiliśmy właśnie koty, natomiast Ville z Finlandii otrzymał akcesoria wędkarskie.
Wiele osób zaangażowanych w projekt jest fanami klocków LEGO, dlatego zależało nam na odwzorowaniu całego doświadczenia najlepiej jak to możliwe. W związku z tym zbudowanie podobizn było tylko początkiem całego procesu. Następnym krokiem były unikatowe opakowania oraz instrukcje. Wymagało to od nas zaprojektowania wykrojnika oraz koordynacji wydruku dużej ilości unikatowych projektów (każde pudełko było personalizowane). Chciałbym tutaj przesłać gorące podziękowania dla drukarni Reprint, która pomagała nam w realizacji berlińskiej i wrocławskiej części projektu. Ich wsparcie, wiedza, a przede wszystkim ogromne przywiązanie do detalu i niesamowita precyzja sprawiły, że udało nam się zrealizować cały projekt na czas.
O ile wykonanie zdjęć na opakowania w namiocie bezcieniowym wymagało od nas jedynie kontrolowania odblasków na plastikowych klockach oraz dbałości o zachowanie odpowiedniej perspektywy i głębi ostrości, o tyle przygotowanie instrukcji okazało się ogromnym i zdecydowanie najbardziej czasochłonnym etapem projektu. Po doborze odpowiednich obiektywów i ustawień aparatu (całość działa się w 3 lokalizacjach naraz i wszystko musiało być ze sobą spójne) rozpoczęliśmy wykonywanie ponad 3000 zdjęć części i figurek budowanych krok po kroku. Jak ze wszystkim w tym projekcie, bliskość oryginałowi stanowiła dla nas priorytet, dlatego kolejnym krokiem był skład instrukcji w formacie książeczki A6 z użyciem języka wizualnego LEGO i charakterystycznego dla niego segmentowego budowania.
Coś takiego zrobiliśmy dla każdej figurki, każdego pracownika.
Przyznaję, to był bardzo ciężki proces. Poświęciliśmy dla niej nasz wolny czas, nasze plany i nasze palce (przez które przeszło około 8 tysięcy klocków!). Czy było warto? Oczywiście! – uczestniczyć w takim procesie twórczym, zaprojektować takie doświadczenie dla swoich ludzi to przede wszystkim mnóstwo radości i satysfakcji. Na koniec dnia była to dla nas niesamowita przygoda! A pytania z niedowierzaniem czy to aby nie są oryginalne, zrobione na zamówienie klocki LEGO tylko to potwierdzają.
Chciałbym też, przy okazji, podziękować tu dzielnym elfom zaangażowanym w projekt:
Toni Suni (Fi),Leo Hakola (Fi), Florian Plank (De), Giovanna Catronari (De), Bartłomiej Rak (Pl), Aleksandra Wjtasik (Pl).
Zobaczcie film z naszej akcji:
A na koniec, cóż… życzę Wam świąt pełnych przemiłych niespodzianek świąt!
*DK&A – We help companies turn any idea into a real product with real business value. We are not a software company. We are not a design agency. We do use both software and design to realize our client´s dreams and ideas. We see our role as being a trusted partner in helping our clients survive digital disruption: either through co-creating the new or reinventing the legacy. Our work is about pushing boundaries, accelerating innovation and enabling the impossible to become possible.
Brawa za zaangażowanie! Aż się od razu chce aplikować do takiej firmy, nieważne, na jakie stabowisko, ważne do jakiego zespołu!
Widząc pierwszą zajawkę o artykule, pomyślałam: „O, super, że mieli budżet na zamówienie tak spersonalizowanych LEGO.” A potem czytam, że to składane…ileż to pracy…żeby robić takie rzeczy, naprawdę trzeba lubić swoich ludzi i współpracowników. Ekstra projekt!!!:)